Nigdy nie zapomnę naszej ostatniej rozmowy. Ociekała goryczą tak bardzo, że sam jej zapach doprowadzał do irytacji. Pamiętam te słowa, jakby były wypowiadane wczoraj, a minęły już dwa lata. Była moją jedyną przyjaciółką. Straciłam ją, bo nie potrafiłam jej do końca zaufać.
- Nienawidzę twoich oczu. Są zimne, wyrachowane i mogą zabijać. Nigdy nie wiem, kiedy zgadzasz się ze mną, kiedy jesteś zła, a kiedy za czymś tęsknisz. Nie potrafiłam ich rozgryźć.Twoje spojrzenie zawsze było takie samo. Gdy się denerwowałaś, gdy czegoś bardzo pragnęłaś, gdy spełniały się twoje marzenia. - wygarnęła.
- Już wiem dlaczego dostałam od Boga oczy czarne jak węgiel. Bym mogła spokojnie cierpieć i płakać, i by nikt nawet tego nie zauważył. Bym mogła na Niego patrzeć, a żeby on nie miał pojęcia, jak bardzo za nim tęsknie.
Wówczas nic nie odpowiedziała na moje słowa. Dopiero po kilkunastu miesiącach przyznała mi rację.
Niewątpliwie ją miałam. Mój świat runął, a nikt tego nawet nie zauważył.