Może tak być, ale ja nawet nie chcę, żeby oddawali mi. Niech staną na nogi i pomagają innym, w gorszym położeniu. Pomaganie innym uszlachetnia, zyskują obie strony. Pozdrawiam. :))
Dziś wiem, ze nie warto przez osoby, które bywają na tym portalu odwracać wzroku, bo wtedy można nie zobaczyć wszystkich którzy maja piękne i szczere serce. Jednak czasem potrzeba odpoczynku by docenić to wszystko co umyka, kiedy oczy zamknięte. Nie warto zatruwać serca...
Natalio, nic z tego nie qumam, ale życzę Ci miłego wieczoru. :))
Michale, ciekawy komentarz. Dialektyka Wiesengrunda też jest mi bliska, choć... niepraktyczna w dużej skali, niestety... Świat (a raczej rządcy tego świata) zmierzają do podporządkowania jednostki, a nawet jej kompletnego zniewolenia, ale jednostki potrafią się łączyć w grupy i przeciwstawiać przesadnemu ubezwłasnowolnieniu... przynajmniej do tej pory sobie jakoś radziły. ;) Odnośnie braku "dobrego życia w złym" też jest to fragment prawdy, na surowej skale czasem najpiękniejszy kwiat zakwita, ale to takie tylko moje przekomarzania. ;) Dziękuję. Miłego wieczoru. :))
Całkowicie się zgadzam... Nieistnienie gwarantuje "spokój". Chóry anielskie lub jakaś mroczna schizofrenia nie jest dobrą perspektywą. Tym bardziej, że miałaby trwać wiecznie...
Brrrr... To dopiero jest przerażające. Wyobraźmy sobie niemoc wypisania się z takiego chóru lub niekończącą się schizofrenię... Nawet wieczna rozkosz byłaby nie do zniesienia...
Nicość moim zdaniem jest najlepszym rozwiązaniem, skoro nie można w obecnym stanie żyć wiecznie.