on nie
umarł-
nie rzucił
się z okna
nie powiesił
się na
wierzbie
nie strzelił
sobie-
złotego strzału
w lewą rękę
próbował –
i wciąż
próbuje dźwignąć
się z tej
przeklętej
samotności
choć
trwa tak
w tej nędzy
brudzie
oczy-
mu płoną
nadzieją
jutra
choć
wie że
szczęście zdradza-
szczęście
i
życie spala-
życie w
pustce przeklętej
klęknie i klęczeć
będzie w
błagalnym tonie
prosić o
człowieka-
w człowieczeństwie
i
nieraz zapyta się-
czy nie lepiej?
umrzeć z
innymi w
jednym bólu
niż
wśród ludzi
być zbędnym-
jak wyrzut?
sumienia
poetą