Stała, odwrócona do mnie plecami.
Widziałem ją cholernie wyraźnie, jakby była na wyciągnięcie mojej ręki. Średniej długości brązowe włosy związane w kok, odsłaniające kark, biały podkoszulek, naciągnięty na jej górną partię ciała, czarne spodnie i zdezelowane trampki, których za nic w świecie nie chciała się pozbyć. Musiała przed chwilą wrócić do domu. Dłonie poza zasięgiem mojego wzroku... Patrzyła przez okno.
Tak. Dokładnie taką ją zapamiętałem.
Zrobiłem pierwszy, niepewny krok. Choć ciężko mi się do tego przyznać, bałem się. Dzieliło nas może dwa metry, a dla mnie były one jak wieczność. Postawiłem kolejny krok, a gdy zamykałem drzwi, ona lekko się obróciła. Oprawki okularów zasłaniały mi jej oczy, ale nie łzę, która ściekała po jej policzku. Znów stanęła do mnie tyłem, [...]