Tak prawde mowiac, to chyba malo kto ma cos niezastapionego... No tak mi sie wydaje. Sam nie wiem, co mam niezastapionego... teraz boje sie, ze nic. Prawdziwa mysl i nie taka osobista jak by sie moglo wydawac.
wiem, wiem.... też tak mam i też nie zrezygnuję. To czekanie, zauważ, bywa czasem bardzo pocieszające, odbiera część ciężaru teraźniejszych zranień czy problemów - bo skoro wierzymy, że gdzieś to wszystko zmierza i może już coraz bliżej....i można już w myślach śmiać się z teraźniejszości, opowiadając ją kiedyś, komuś , gdzieś, bezpiecznie.... Pozdrawiam!
Dobre pytanie, kochana, mi zadałaś. Dlaczego uciekam? Bo uciekam i w końcu muszę to przyznać. Czy boję się zranienia, wyśmiania, a może późniejszego długu? A może nie chcę pomocy, bo jej nie potrzebuję w takiej postaci w jakiej mi ją oferują? Pojęcia nie mam i nie chcę wiedzieć. To mogłaby mnie zniszczyć, zapewne.
Piękne i jakże trafne pytanie, na które boję się odpowiedzieć nawet sama przed sobą.