Dla niego tęcza była jedynie barwą, dla Ciebie mostem, więc dlatego rozminęliście się... Wiem coś na ten temat... ja też kiedyś spotkałem taką osobę, która miała skrzydła i czekała na cud, ja miałem tylko niestety spracowane dłonie, starą chatę i uczucia... to zbyt mało, by żyć... Odpuściłem, lecz nie straciłem wiary... w końcu spotkałem kogoś, kto pokochał pieszczoty szorstkich dłoni i docenił ciężką pracę dzięki której bez czarów i skrzydeł zaczęły dziać się cuda... Pozdrawiam serdecznie i dużo słoneczka Ci życzę :)