Kiedyś przez przypadek upuściłam swoje serce na podłogę, a że serca są kruche, roztrzaskało się ono na malutkie kawałeczki. Małe, malutkie, malusieńkie... Tak długo próbowałam je posklejać, złożyć, sprawić, by wyzdrowiało. Tak długo szukałam klucza i sposobu. Sposobu na życie z sercem z ranami i bliznami, z malutkimi śladami po dotychczasowym życiu... Chciałam żyć, bo to podobno najważniejsze, więc zaczęłam ubierać świat w słowa. Pisząc, zmieniałam obrazy, malowałam je od początku, dostrzegając nowe szczegóły, przeżywałam każdy dzień, każdą chwilę, sekundę znowu, i znowu, od początku do końca. Świat miał pomóc... Pomóc... Pomóc... Tak chciałam. Ale on nie ma skłonności do pomocy, a ludzie nie mają skrupułów. Oni tylko chcieli pomocy ode mnie.Chciałam pomóc całemu światu, ale on nie dawał mi [...]