Niech ciepły wiatr wydmucha z głowy ciężką mgłę,
by hen uleciała w dal.
I w słoneczny poranek gołąb biały zleci z niebios, by nowe zwiastować.
Nowy start.
Zatęchły kurz zniknie zdmuchnie go mocnego uczucia czar,
pocałunkiem swym uleczy ze wszystkich ran.
Jutro.
Czekam na Ciebie by chwycić nadzieję w ramiona
by ulecieć w szczęściu i powiedzieć: Nie skonam!
Jutro.
Zamykam oczy w nocy i czekam.
To już jutro.
Otwieram oczy w dzień i...
Ciągle dziś.
Ciężką mgłę sprowadza zimny wiatr,
by zdusić całej nadziei żar.
Pochmurnego poranka zwiastunem kruk i jego skrzek co stare wita.
Starego dzisiaj start.
Zatęchły kurz gromadzi smutku chłód,
sztyletem ostrym przynosi nowych ran.
Dziś.
Nie czekałem na Ciebie, kradnie resztki nadziei,
by zostawić mnie kalekiego i patrzeć jak konam.
Dziś.
Zamykam oczy i czekam...