odżegnanie
złożę parasol pod płaczącą wierzbą - z dna studni
mój głos wspięty do jej opuszczonych rzęs
bezptasi łopot: jakby zakopane serce żurawia
nasze spojrzenia w niebo pordzewiałe
jesień jaskółczym smyczkiem rozetnie
szyje ulicznym śpiewakom - stężeje czas zamarznięty
w półtonie rzek
co zobaczysz? barwę utopioną jak marzannę
co wychodzi na brzeg wykręcając trupią suknię
siną dal - śpiącą na twarzy pośmiertną maskę
zza której twoje oczy wzruszające: horyzont zdarzeń
28 890 wyświetleń
275 tekstów
113 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!