powiało chłodem jak zwykle, gdy coś się kończy poczułam go na skórze od myśli do stóp zatrzymał mnie…
potem we własnej osobie się pojawił przywitał się pięknie - oberka wykręcił drzwiami trzasnął by oznajmić że teraz będzie… inaczej chłodniej…
(za oknami świeciło nieświadome niczego przytulne słońce piękne listopadowe jesienią i kolorami pachnące)
i spotkały się nagle oddechy dwa jesienny ciepły mój jesienny chłodny jego do walki stanęły naprzeciwko siebie by różnicą temaperatur posiłować się bezgłośnie...
i piasek spod naszych stóp uniosły i zawirował… i nim pokonana zamknęłam oczy zobaczyłam że… złoty był…