Zwierzę
Za chwilę umrę
nie wiem czy zdążę zamknąć oczy
w mej głowie już nieśmiało
sen czarny cicho kroczy
za ścianą stoi mara
blada twarz
czarne włosy
nie chcę jej mieć przy sobie:
a kysz! niech cię zamroczy!
Przybiegła w kitlu dama
a za nią lekarz srogi:
już blisko operacji
będziemy mieć wymogi
proszę mi podać rękę
tutaj wenflonik wbiję
w pięć minut pani zaśnie
obudzi się za chwilę
To jakiś żart, nieprawda?
Ten doktor ogon zgarnia
chowa go za fartuchem
i pisze coś pod brzuchem
Strach spojrzał w moje oczy
i pot na czoło wkroczył
Czy ja już śnię?
Umarłam?
To się nie dzieje,
prawda?
I nagle czuje oddech
ciepławy przy mej twarzy
ktoś ramię mi ugniata
pompuje, mruczy, gwarzy
Otwieram jedno oko
i drugie, bo nie wierzę
to wszystko mi się śniło
a w łóżku leży zwierzę
mój Mruczuś ukochany
spogląda kątem oka
i prosi o miseczkę
swej karmy
aż go cmokam.