Wykop mi dołek, pośród ptaków spłoszonych, w parku pod liśćmi w ziemi. Pochwyć mnie w upale myśli skrzywionych ze szczyptą prochów - wykop mi miejsce spoczynku.
Wsadź mnie mocno na baczność w dziurę miękkością gleby zwilżoną - łzami szczęścia zdobioną, smakiem ust skropioną.
Zakop mnie posypując żyźnie nie szczędź ziemi i wody ubierz mój grób w liście w rosę dla ochłody.
Zmartwychwstanę wiosną Wyjdę Ci naprzeciw Urosnę wysoko bujnością będę nęcić by zakwitnąć dla Ciebie raz następny - trzeci.