W tajemnicę ubrana wychodzi z ukrycia, Z pokorą i dystansem podchodząc do życia. Świadomym wyrzeczeniom chcąc dotrzymać słowa, Spojrzeć w głąb siebie raz jeszcze, od nowa. Odbywa swą podróż przez różne pustynie, Przez krainy lodu, puste jaskinie. Znów znajduje siebie na samym dnie rzeki, I prosi o pomoc, nie wyciąga ręki. Ta dziwna chęć otrzymania pomocy, Życia nie ułatwia, ciężko patrzeć w oczy. Można płakać i krzyczeć, lecz nadzieję mieć trzeba, Bo tym się właśnie różnimy od drzewa.