w samotnej celi rozprawiam modły wzrok pusty jakże dusze nabrały boju okrycie me nędzne w ręku chusteczka czerwona pachnie sadem Adama splata me usta woń z raju śpiewem cichutkim łzami okaleczona by u bram gołąb cnotliwszą przybrał mą drogę by uniósł w niebiosa me zielone oczęta nędzarkę wolności uczynił hartowną i w darze radości nie skąpił