Menu
Gildia Pióra na Patronite

Popaćkane stołki

Wielkie salony, stołki przetarte,
Tu osły snują rozmowy rozdarte.
Lecz czy to mądre, czy tylko żart,
Gdy z ust wychodzi głośny fart.

Raj obiecany na złotych plakatach,
Sielanka, wspaniałe widowisko, a za ścianą ślisko. Szkodnik, jak paw dumny, król utytułowany, na siedzisku klozetowym obiad wydelegowany.

Tasiemce wyniosłości, pozbawiają trzody sielskiej przyszłości. Wielka wiedza, atutów scheda, ślimaki żrą toż to program, Pari slow mo.

Gdy stado lisów prowadzi teatrzyk knucia, Wieś traci uznanie, plejada szczucia. Koń na masce, a dzbanie kisiel, niemrawy orzeł — zbrukany wyzwoliciel.

Tłum zagubiony, w chaosie tonie,
Gwiazdy milczą, skrzydlaty szczur na nieboskłonie. Zasłużyli na worek solidnej paszy, a kurczak wytyka, o stolik kiełbasy.

Na łące hodowlanej spotkały się zwierzęta, a żmije z ukrycia chcą połknąć kurczęta. Gęsi w zagrodzie dumnie stąpają, nieświadome, że żmije tuż obok dopełzają.

Przez plotkarskie kury nie dały się gęsi zwieść, Żmije wiją swój maskujący skecz. Na popsute stołki światło dziś mocno świeci, A żmija dusi się w pajęczej sieci.

Kury obroniły małej społeczności, a psy im szczekają melodię wdzięczności. Salony czyste, stołki lśniące, Drewno świeci jak klejnoty gorące.

Każdy ma swoje brudne sekrety,
Niewinne minki, pazury, maczety.
Radości, boleści, zjedzone śniadanie,
Słodkie życie to tylko tam na sianie.

Gołąb stary, na stole trawił,
Narobił szczęścia, którym się bawił.
Krowa z radości skoczyła wspaniale,
A świnka marzyła o piedestale.

Zawsze się trafi jakaś paskuda,
Co bez głębi popaćka, własne uda.
Jednak to nic, normalna rzecz,
Korzystasz z klopa, to leci ciecz.

Nie pobrudź stolika, pisało przed wejściem, bo przyjdzie kura, która sprząta przejście. Przyszła "konsekwencja" braku dbałości, zarośnięte w brudzie, kurze zawiłości.

77 884 wyświetlenia
1186 tekstów
23 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!