Jadąc patrzymy w oczy dali
Widzę krajobrazy
płaczliwymi włosami wierzb
opadające leniwie
na kamienne ramiona snu
Miasto wykluwa się
z wielkiej jaskrawej gnidy neonu
w którą wbija się
autostrada jak nóż
ostrzony determinacją
Jeszcze przydrożny bar odwiedzamy
ze zmęczeniem na twarzy
i smutkiem kawy
Niebo rozlane w różowym zapachu
rzeczywistości
z miłości obranej
Drzewa dźwigają jemioły
zaspane
Autor
128 106 wyświetleń
1427 tekstów
95 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!