widmowym pociągiem brnie w przestrzeń uzbrojona targa ze sobą grzech spłodzony lichej nocy w jej niemocy infantylny wampir żywi się krwią suchoty duszy i otwarte rany nie zakończy się czas bezkresnej wędrówki poszukiwania i strat siła tkwi w naiwności wiary ślepym wzrokiem oszukuje się marznie osowiała nimfa nieludzkim głosem jęczy o pomoc a w jej dłoniach serce które błaga o miłość