Wena cóż to takiego wydaje ci się że jest wszędzie a jakby nigdzie jej nie ma na ten bal maskowy przychodzi lewym wejściem w przebraniu przesłania po czym wybiega ukradkiem wersem na złamanie karku
w kulejącej fraszce maskę błazna po drodze nakłada
przed obliczem oligarchy kaja się za półdarmo
czy też dla odmiany w felietonie wychodzi przed szereg na czerwonych światłach kumoterstwa prosto pod limuzynę małej czarnej Bogini z Olimpu pani wszędobylskiej zepsutej syreny