W ciszy spowitej mgłą szelest niebiański zostawił srebrzysty ślad. Anioł białym skrzydlatym cieniem otarł się o próg mego domu nie widziałam go a jednak jego roztrzaskane myśli czułam w sobie. Serce drżało niby moje a ulotne takie jakby ktoś mu duszę chciał wyrwać. Stoję w przedsionku ciszy serce drży i ta niepewność czy wrócisz nim świt mnie zastanie.
hahha;)wiedziałam że aromat kawy Cię przywieje ale szarlotki nie przewidziałeś;)Zostawiam Wam kawę i szarlotkę jeszcze ciepła';)miłego dnia;)dziękuję że jesteście;)
Adnachielu musisz stąpać boso, bo szelest twoich skrzydeł słychać wyrażnie jak kroki na schodach hahh;)p dziękuję za iskierkę nadzieii, że tak beznadziejna nie jestem w pisaniu