W kalendarium życia bywają takie dni Kiedy chandra nie liczy się z umiarem Tak, że nawet nie tylko to, co się śni Zdaje się być złowieszczym koszmarem.
Myśli szare, smutku wertepy nawiedzają Od kwitnących rabat szczęścia oddalone Tam gdzie studnie łez swoje szyby mają Nektarem ukojenia pojąc oczy zasmucone.
Czerpać z tych studni, to żaden wstyd Żadna z łez kropla honoru nie skaleczy Bo gdy po licu spłynie, to smutku byt Kresu dokona w zapomnienia niweczy.