Upadam w tłumie jak kamień w wodę, zatapiam się w swoim milczeniu. Czy jest ktoś, kto mi rękę poda? Tchnie we mnie pół swego oddechu?
Czy Pan w garniturze? -Nie, Pan się nie zatrzyma, za bardzo Pan się dzisiaj spieszy. Może Pani, z ustami jak soczyste maliny, serce do życia me wznieci?
Nagle klęka przede mną postać tak kolorowa, jakby cała kąpała się w tęczy. Włosy potargane, ubrana niedbale, tatuaży jej ciało więcej nie pomiesci.
Ludzie patrzą z odrazą, jakby chcieli powiedzieć, że na dno mnie ze sobą poniesiesz. A Ty... choć masz puste kieszenie dajesz to co najcenniejsze, trzydzieściuciśnięć dwawdechy