Udam, że to nic, gdy oczy suche od łez, za Twym rozmazanym cieniem podążają. Gdy serce, nie słyszy już nic, bo w pustce krzyk duszy, ogłusza szemraniem. Udam, że to nic, gdy we śnie, jak u świętej dziwki, wszystkie moje cząstki Tobie się oddają. Gdy spełnienie, przerywa rzeczywistość, i wspomnienie nocy uśmiercam cichym łkaniem. Udam, że to nic, gdy na końcu języka, już tylko w ciszy Cię przywołuję. I udam, że to nic, gdy Twą zbłąkaną duszę, dzięki wspomnieniom, wciąż jeszcze na własnej skórze, tak wymownie czuję.