Mojej przyjaciółce Magnolii
Ty po tamtej ja po tej stronie
lustro monitora dzieli codzienność
nic nie zapowiadało na początku
nieme wołanie wśród wierszy
bez liku nikt oprócz Ciebie
to nieme wołanie z mojej strony
tylko Tobie nie dawało spokoju
to co ukrywałam między wierszami
trudny do mnie był dla Ciebie dostęp
zachowywałam się jak wylękniona istota
wałęsałam się bez celu w ciemno na oślep
wyglądając na czole z gradową chmurą
nie odstępowałaś mnie o krok
każdy wers analizowałaś bacznie
nie zrażając się wcale unikami
cierpliwie obok przy mnie trwałaś
szukając nici ze mną porozumienia
czy to była już przyjaźń czy ciekawość
z Twojej strony otoczyłaś mnie jak anioł
własnymi rozpostartymi szeroko skrzydłami
cały ocean upłynął czasu za nim
przekonałam się do Twojej przyjaźni
bez cienia zwątpienia niejedna próba
wytrwałości za Nami przetrwana
minęło już naście lat a przyjaźń
Nasza w pełnej krasie i rozkwicie
nie ma między Nami krzty zawiści
cieszymy się sobą pisząc e-listy