Twe oczy...
Zatrute już całkiem.
Zamknij.
Nic nie poradzisz.
Twe usta
Śmiechu pełne
Tak puste.
Zamilcz.
I ręka
Którą mi podajesz
Zimna.
Każdy tamten dzień
Wielka mydlana bańka
Pewnego razu
Po prostu pękła
Rozsypując szkło
Po moim sercu
Było ciężko
Te pozory
Nie kocham cię
Nie kocham ich