Stan samotności
Totalna obojętność mnie ogarnęła
Myśli odpłynęły, pustka wtargnęła
Cały mój ból samotność znieczuliła
W deszczowy wieczór do snu utuliła
Nie, w poduszkę już nigdy nie zapłaczę
Czasem tylko serce mocniej zakołacze
Szepnie coś do ucha tajemnicze słowa
Cień mignie na ścianie, a potem się schowa
Już mnie nie boli zdrada przyjaciela
W mym sercu dla niego mała, ciasna cela
Żałuję tylko że tak bardzo ufałam
Co dzień z sekretów się spowiadałam
Nikt mnie nie wita rano, szklanka kawy
tylko paruje, spogląda na mnie z ławy
Wszędzie cicho i ponuro, milczą ściany
Gdzie jest ten człowiek od dawna wzywany?
Jeden z niewielu nie jest mi obojętny
W głowie tylko obraz, obraz niepojęty
Rzadko go widzę, choć często spotykam
Czas ten chłonę, chwile bardzo krótkie chwytam
Szlachetna jest ta samotność, umysł pusty,
dom pusty, ręce puste, obłęd tłusty
Tańczą dźwięki w mej głowie, gra muzyka
Muzyka samotności, taka klasyka