Szare osiedle otulone zimową ciszą z otwartych ust kominów spoglądających ze zdziwieniem w niebo ulatuje sadza
Trzepak z uwiązaną brzozą która już nie jest biała na jej palcu zawieszony liść złoty zgnił z tęsknoty za śpiewem lata
Kobieta w podomce z maseczką na twarzy siwą trzepie z roztoczy dywan podwórze chłostają wymierzone policzki echa i zanikają w bramie gdzie znudzony pijak prozaicznie się odlewa
Boże oby w przyszłym roku nie brakło nam chleba...