Dzbany
stół szwedzki
bierz co chcesz
po łapach
kiedy za dużo
niczego na zaś
wszystko sprzątnięte
jutro podadzą
Bóg
również los
i światy dwa
byle nie pośrodku
wędrowna duszo
nie przepadnij
nie wychodź
ponieważ wiem
to lecę
to spadam
sny moje
kradnąc
ciut ciut
jeszcze więcej
stołu nie będzie
puste dzbany
Salomon
w cuda nie wierzył
z pustego
nie nalał
spragnieni odeszli
x x x
sam kuj los
puki gorące
wróble ćwierkają
może mazurki
w sercu akrobacje
wierzyć
lub nie
nikomu nie ufać
nie udzielać się
w potyczki
wykute
musi wystygnąć
dobra stal
wytrzyma wszystko
kraina Oz
żelazo i Alicja
bądź moją Alicją
x x x
mnóstwo potknięć
piersi obite
liczniej
jeszcze za mało
targany
jeden dzień słodyczy
kwartalnie
lub wcale
rozum mając
zaiste szczęśliwszym
uczeń
który zniesie
parszywe dni
szkolniaku przetrwaj
zapisz w swoje głowie
x x x
siła
słaby jesteś
gdy świat wchodzi
tobie na głowę
każdy ma
jakiś słabszy punkt
odkryją
przepaść możesz
ale jest zwrot
głowa do góry
pokiwa wiatr
drzewem
po czym
ucichnie
jesteś nim
zapuść korzenie
głęboko
jak najgłębiej
w ziemię
x x x
jestem południem
zenitem słońca
nie rzucam cienia
kiedy inni mają
także zaporą
nic nie przecieknie
porywcza rzeka
mostów nie zabierze
jestem życiem
w moim trwaniu
puki świeczka
nie zgaśnie
kto zdecyduje
przeznaczenie
czy Bóg
które możesz
zmienić