Stoję na szczycie Przy samym urwisku Wiatr zimny wieje od morza strony Czuję te noc na swoich policzkach Ten chłodny powiew i fal odgłosy I przyszedł ten mój jedyny! Najdroższy! Mój anioł najsłodszy Wziął mnie w ramiona Przytulił i poczułam ciepło To drugie ciało Przy którym czujesz że możesz wszystko Pokonasz strach i ból I w końcu przekonasz się że jest po co żyć Odrzuciłam żyletki i sznury Alkohol i dragi Rzuciłam to co mnie psuło I teraz żyje i oddechu śmierci nie czuje I leże z nim na trawie Szczęśliwa i uśmiechnięta Objął mnie mocno swym silnym ramieniem Poczułam bicie jego serca I jak oddycha A potem zaczął padać deszcz Kropla, za kroplą spadała na nasze rozgrzane ciała Przeszył mnie dreszcz I jego też Dotknął mych ust ustami swymi Jego dłoń błądziła po moim ciele I oddaliśmy się emocją Nadzy Z rozkoszą I w upojeniu Doznaliśmy smaku miłości Opady ustały Wyjrzał księżyc i gwiazdy błyszczące By przyjrzeć się tej namiętności A my wpatrzeni w swoje oczy I rozmarzeni Czuliśmy jak bardzo jesteśmy zbliżeni Jak nieprzytomnie oddani i wiecznością powiązani I noc odeszła i słońce wyjrzało Lecz my dalej jesteśmy najpiękniejszą parą Jak dwie połówki jabłka idealnie połączone Żyjemy wspólnie dzięki sobie I obudziły nas promienie gorące Śpiew ptaków I pszczoły w koło latające A teraz pytasz czy jest to możliwe? Tak, jeśli kochasz prawdziwie.