Stąpam po niebie, sam gdzieś bez celu szukając tych, których dziś z nami nie ma. Jestem zamknięty, wieczny labirynt każda z tych liter wyciąga mnie z cienia. Moje enigma, tu życie skryłem mój kod Da Vinci, to zwykły wiersz. Testament w wersach często ukrywam epilog prawdy rozczyta śmierć. Lecz nie ja wybiorę godzinę zero chwilę co cieniem okryje twarz. Doceniaj tych co w życiu twym słońcem dziękuj za uśmiech nim minie czas. Tak wielu rzeczy sam nie zrobiłem widzę je z góry stąpając tu. Moją pokutą za wszystkie błędy jest każdy wiersz gdy szukam snu. Nagle w tym niebie dostrzegam dziurę odruchem ręki tą kartkę rwę. Lekarstwo działa ...trzy kropki stawiam koniec na dziś po prostu śpię.