spowite obciachem nieczytelne wiersze porzucone na pastwę losu piszę myśląc o Tobie bezsennymi wciąż nocami i za dnia parszywą tęsknotą.
wiesz, pokryłam się warstwą sztuczności i nauczyłam się płakać za kulisami mojej twarzy.
wiesz, jeszcze czekam aż odwrócisz bieg rzeki. ale telefon żenująco milczy bez ósemek - cudów świata co kształtem nieskończonym w pionie się powtarzały. kłamczuchy.