Spotkały się dwa kardynały jeden nieśmiały drugi zdewociały i na baranki swoje narzekają wiele, że tamten rozwodnik a siedzi w kościele, że tamta pijaczka leży po krzaczkach, że tamta niby święta to zwykła udawaczka, że tamci bez ślubu dwa lata sypiają, że Ci to Pana Boga całkiem gdzieś już mają, że były ministrant z dwiema na raz mieszka, że dziecko ma nieślubne sklepowa Agnieszka, że kościelny w markecie kondona kupował, a Pan Mietek synusia na przestępcę wychował, że Mariola z poczty ma dziecko z probówki a na tacę nie daje złamanej złotówki, że menel spod sklepu duchowym jest flejtuchem bogacz Kowalski okropnym pasibrzuchem, który z dwa razy tylko jak coś mu tam wypadło pokazał w kościele całe swoje sadło, że córka Pana posła na jednym plakacie całemu światu pokazała gacie bo bez wstydu całkiem chodzi po tym świecie o tym Drogi Księże na pewno nie wiecie; i tak leje się i leje pretensji aleja kardynałów w Sykstynie pomalowanej przez geja