Śmierć niech w ramionach swych mnie ugości Mą duszę w nicość wreszcie zabierze A ciało niech zgnije - ten wstrętny worek na kości Pośpiesz się proszę, bo w nic już nie wierzę Już koniec w tej klatce duszy postoju, Koniec mej męki co mnie spala powoli, Czas mi odpocząć, czas nadszedł spokoju, Przyjdź Śmierci do mnie, wedle mojej woli.
Żałobnicy nie smutni, lecz w głos się będą śmiali, "Niech mu będzie dobrze tam gdzie się oddalił"
Czy wstydzić mam się? Pytam sam siebie Bo niby czego? Czego cholera! Truchła co z czasem użyźni glebę? Czy może ducha co mknąc po niebie chmury rozdziera.
O świecie szalony, ironii królu Łajdaku najgorszy, ty wszo, ty chamie, Uciekam od ciebie, uciekam od bólu Noga ma więcej tu nie postanie. Kilku osobom zostawiam słów parę, I uśmiech najszczerszy wysyłam od serca, Do trumny mi tylko wrzućcie gitarę, I tak odejdzie - poeta – szyderca.