Słowa One milkną tuż po opuszczeniu ust, W ciszy drżą powietrzem sunąc wstęgami, Gdzieś świat, gdzieś księżycowy kurz, A tutaj tylko my, między słowami.
Spojrzenia To łąka i las, stracony czas, Policzki i szyja, serce rytm wybija, A w oczach, na rzęsach, źrenicach Boleśnie się zachwycasz.
Noc już nie tańczy, Chociaż wciąż cicho śpiewa. Pochyliły smutki jesienne drzewa, A zegar zamarł niczym Stańczyk.
Patrzę nawet na echo, na cienie. Patrzę na słowa i usta. Patrzę na tytuł Prousta. Wszechświat zamyka mi oczy z drżeniem. Za późno na zbawienie, Ale powstrzymam krwawienie I aż do końca spróbuję ustać.