Samarytanien od butelki na dwa głosy
Skopali faceta
aż umarł pod drzwiami
wcześniej samochodziki pił
z tymi draniami
kobieta z piętra
patrzyła
jak leżał pod drzwiami
jednak nikt karetki
nie wezwał zaspany
w końcu Samarytanin
od ciężkiej butelki
potknął się o gościa
raban zrobił wielki
pogotowie
później suka
wszyscy przyjechali
do worka wsadzili
ludzi przesłuchali
na mecie był nowy
cztery dni tu mieszkał
piątego szlag trafił
cisza wyje pieska...
Słowo na niedzielę
z echem miłosierdzia
Czwartego dnia
zaśmierdziało
chyba zupa
znaleziono
w domu trupa
denat kisł tam
dzionki cztery
aż koledzy go znaleźli
przyjechali
łapiduchy
wbiegli
zbiegli
w smrodzie zupy
cała przykra sytuacja
wyczyściła klatkę z gracją
trupa skrzętnie pozbierano
i na sekcję odesłano
teraz tylko smród się błąka
kto następny
w totolotka
trafi cień?...
Marka
Z pola miejskich wydarzeń.
Autor