Są noce, kiedy nie ma na niebie aniołów. Nie słychać szumu skrzydeł ni pieśń nie brzmi jasna.
Chmury zwierają olbrzymie ramiona i pył księżyca kradną, tworząc gardziel ciasną, by złapać go jak najwięcej.
Są noce, gdy milkną szepty anielskie W ich oczach nie odnajdą gwiazdy odbicia Wśród liści nie znajdziesz zgubionego pióra nie szukaj więc po próżnicy!
W te noce, smutny księżyc przymyka powieki, Śpi nieurzeczony tańcami na niebie, bądź patrzy w bezkresne dusze ludzkie, szukając tam blasku dla siebie.
Uskrzydlone cierpieniem błądzą lecąc cicho, Chłodzą skórę brudną grzechami, rozwierając dłonie oczyszczają swe ciało, by móc wzbić się wysoko...
Taką nocą ciszej śpi miasto zmęczone Okna gasną później i ptak nie zaśpiewa. W te noce zawiść - swoją ręką ciepłą krew miłości przelewa.
Strach zamyka pąki kwiatom... w taką noc.
W taką, stałem w oknie patrząc w głębię nieba Woń miasta wzniesiona, żarła opar mgły Toń wody iskrzyły lampy tak smutne a aleją szedł cień... czyżbyś to Ty była? Rósł wchodząc w gęstwinę, wyciszając kroki ...Tak bardzo pragnąłem usłyszeć ten śmiech... Nawet wiatr nie płakał, cisza tak ogromna ...jakby moim pragnieniem był grzech...