Rodzimy się bezradni rzuceni na patelnię świata noszą nas w objęciach matki słodką pierś do ust podają
Później nas chowają przed wronimi skrzydłami i lękiem w mglisty poranek pod płaszczem brunatnym jest bezpiecznie gdzie bije serce matki
Kiedy się starzeją mamy i jak małże zalegają z rozchylanymi skorupami to wciskamy im wodę ze szmatki żeby za szybko się nie pozsychały i nosimy je na naręczach jak chrust na ogrzanie a one więdną i obok stają wnuki nad ziemią rozgrzebaną