Rano, południe, wieczór, słońce, woda, krew - Biegną westchnieniu na przekór. Liście spadły z drzew. Dłoń przez chwilę skrzata, złośliwe powieki mrugnęły, pełna odcisków i chropowata. Zmęczony przełyk nie zwraca uwagi na łzy. Listopad, cienie drżą miodem świec, już tylko szeptem krzyk: "Nie warto było biec…" Skrzat siada na kolana: "Dziadziuś, a tamta gwiazdka? Opowiedz!" Serce uderza "To ta sama, Stałem w górach, przy stadzie owiec, Kiedy widziałem babcię pierwszy raz.." Na policzku dziecięcy buziak.. Tik tak tik tak... Szarzeje twarz córki-mamy "Zawsze kochał się w różach" ...Pustka... Kiedyś się spotkamy. I tyle. A pod tą właśnie gwiazdą miłość nieśmiertelna śpi w pyle, jak cukierek owinięta prawdą: "Jeśli kochasz - nie czekaj, westchnieniem jest życie człowieka."