Przyszli przyjaciele zaprosili na wycieczkę Nie chciałem, ale byli stanowczy. Choć z nimi, to jednak sam jestem. Każda wycieczka kiedyś się jednak kończy.
Za oknem mijają mnie domy, ulice. W ciemności okien śpią ludzie. Już mi się nie chce krzyczeć, Bo mogę ich pobudzić.
Miałem już te wszystkie chwile, Które każdego robią kaleką. Marzenia, projekty, drżące motyle. I Ty zostałaś już gdzieś daleko.
Czeka mnie fajny trip potem. Spacer przez własne szuwary. Bo, żeby dojść z powrotem, Musiałbym nie być aż tak stary.
Tymczasem atencja niespecjalnie łechce. Jak zwykle inne przynosi skutki. Na koniec dodam tylko jeszcze, Że dobrze było mi z Wiolutkiem.
Quid Quidem