Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zielarstwo 0.3

Przyszła wreszcie jesień i zakwitły wrzosy
moja matka , wredna , szarpie mnie za włosy

Niebo takie piękne, nigdy jeszcze nie było
tej nocy , kiedy wszystko się zmieniło
Kiedy człowiek , niegdyś wróg , przyjacielem się stał
A bliski sercu i ciału obojętnym być chciał

Radość ze smutkiem przeplatana
łzy gorące do białego rana
oddech przyspieszony
mocne serca bicie
marzenia niespełnione
lustrzane odbicie

Przyszła wreszcie zima i wszystko umarło
Ślady życia , raz na zawsze , po sobie zatarło

Chora już nie jestem , nie pomogły mi lekarstwa
Poczułam się lepiej , zostałam amatorką zielarstwa

Dotyk , co po raz pierwszy
miał jakieś znaczenie
ciemność , chłód i ziemi poruszenie
dym ,co powietrzem stał się dla płuc
a wszystko tak kruche , że niczym szkło
mogło się stłuc

Przyszła wreszcie wiosna , zakwitły tulipany
Pierwszy zachód słońca , tanim winem zakrapiany

Milczenie wymowniejszcze od krzyku się stało
Choć w środku ciągle , jakby dziecko łkało

Dzienniki zapisane
noce nieprzespane
puste butelki
i kartki z kalendarza wyrwane
tykanie zegara
co w lata mijające się zamieniło

Tego roku jednak nie zakwitły róże
I ostatecznie zakończyły się wszystkie burze
Tysiące myśli ,w głowie ,umarły razem z ciałem
Odchodząc człowiek skamle “śmierci się nie bałem”
Czy pamiętasz kiedy się wszystko zaczęło?
Choć tyle minut i godzin minęło?
I tylko na ścianie w kiblu
pozostał wierszyk zapisany
o tym, jak długo zabliźniają się rany:
"Czy gdy ostatni raz poczuję
krwi słodko - gorzką woń
to będziesz za mną tęsknić
czy podasz mi broń?”

848 wyświetleń
7 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!