Przyszedł i usiadł koło mnie zupełnie nieproszony Chcę, żeby sobie poszedł ale on uparcie siedzi obok mojego łóżka nie chce odejść... Patrzę na niego smutnymi oczami i szepczę - dlaczego znów przy mnie jesteś? Odpowiada, że się do mnie przywiązał Ale ja Cię nie chce idź, zniknij - mówię i staram się go odepchnąć, ale nie wychodzi złapał mnie mocno za nogi jak małe dziecko matkę i nie zamierza puścić... Na nic moje prośby i starania Przychodzi do mnie zbyt często Przychodzi choć go nie proszę Przychodzi i zadręcza Jest przy mnie jak wierny przyjaciel Nie chce cię tutaj - krzyczę a on nadal gapi się na mnie swoimi tak strasznie smutnymi ślepiami I już wiem, że tej nocy nie odejdzie będzie tak siedział i się przyglądał nie da mi o sobie zapomnieć i znów sprawi, ze po moich policzkach popłyną łzy...
Może faktycznie czasem się mu podkładam, ale niestety są chwile kiedy przychodzi i nie potrafię się od niego uwolnić. To te chwile, kiedy tak bardzo tęsknię,że tesknota rozrywa mnie na strzępy. Ciężko nad nią zapanować. Dziękuję i przyjmuję z pokorą każdy komentarz :)
Bardzo autentyczny. Czasem nie pozostaje nam nic innego jak po prostu pozwolić jemu przez nas przepłynąć. Nawet najciemniejsza noc się kiedyś kończy. Pozdrawiam.
Sądzę, że jest naprawdę dobry ;) Wiersze nie muszą być tylko rymowane. Są też wiersze białe ( bezrymowe). Pisz dalej. Świetnie ci to wychodzi i jeśli to lubisz i sprawia ci to przyjemność to jak najbardziej powinnaś pisać. Rozumiem co czujesz, bo sama wielokrotnie odczuwałam taki smutek o którym ty piszesz. Takie właśnie teksty przemawiają do zwykłych ludzi.
To mój drugi w życiu :) Pierwszy był lata temu rymowany. A w nocy tak mi było źle, że chciałam coś napisać na moim blogu i zamiast zwykłej notki powstało to. Nie jestem pisarką, może to i cienkie, ale moje no i dodałam to tutaj, żeby zobaczyć co na jego temat myślą inni :) Czy próbować sobie nadal pisać czy dać sobie spokój.