Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ofiara

Przyszedłem w to miejsce,
Bardzo memu sercu bliskie,
Gdzie drzewa stoją wysokie,
A moje życie zdaje się tak niskie.

Usiadłem spokojnie,
W miejscu odpowiednim - na ziemi,
To jedyna matka która wciąż mnie ceni,
A której miłości na nic bym nie zamienił.

Krótki rzut okiem na własne pozornie spracowane dłonie,
Jakby awatar twarzy rażony wzrokiem, który równie pozornie płonie.

Westchnienie marne daje się ze środka usłyszeć,
Nawet ono wie że od teraz będzie mogło już tylko wisieć.

Kładę się spokojnie.

Włosy własne przypadkiem z trawą splątuję,
I między wyższymi gałęziami blasku wypatruję,
Bo to ostatni już z tych blasków, które bywają dostępne
W technologicznych realiach ludzkich wynalazków.

Sięgam pamięcią na to co za mną,
Boli mnie,
Że nie kroczyłem ścieżką jawną,

Ból ten z radością otoczenia w kontraście złożony,
Na wieki
Jednym czynem zostanie odkupiony.

Podnoszę się i spoglądam ukradkiem,
Jak wielu spogląda przypadkiem,
Nie jest ich wielu, raczej paru,
Więc zbieram się do celu pomału.

Jeden oddech głębszy, dwa wydechy szybsze,
Zaraz by całość naprawić, wszystko zniszczę.

Coraz bliżej tej chwili.

Świadomość konsekwencji jak olbrzym nade mną wyrasta,
Spokój wszelki, cień wielki teraz zasłania,

Napięcie narasta,
Strach nagle paraliżuje,
Mimo to nóż powoli się wyłania,
Narzędzie zbrodni,
Tu wyzwolenie symbolizuje,
Odkupienie za cudze winy,
Kres kolektywnej maszyny,
A ostrze już lśni w górze,
Ze Słońcem…
Blaskiem związane w naturze,
Widzę to dokładnie
Dostrzegam…
Chyba nawet zbyt przesadnie,
Wiatr lekki tło ożywia,
Jakby jeszcze mnie wzywał,
Ponad dłońmi moimi
wszystko to co najcenniejsze
żyje i żyć długo będzie,
Mam nadzieję, że zatęskni,
Gdy jego syn odejdzie,
Łzy przesłoniły me oczy,
Raz ostatni na to spojrzałem,
I siłą całą,
Nie tylko mięśni
Ale i życia
Dłonie swe
Do klatki swej przyzwałem,
Krzyk mimowolny wydałem,
Już siebie nie odczuwałem,
Długo to nie trwało,
Prawie wcale nie bolało,
Ale czy coś cennego dało?

W każdym razie, w okolicy zawrzało,
Szybko świadkowie się zebrali,
Ale to już nie oni mnie oglądali,
…lecz ja ich z oddali.

2061 wyświetleń
60 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!