Przeciągnij mnie na drugą stronę, bo siebie przesyt mam, i ciąży mi na barkach, ciężar słów nie rzuconych choćby na wiatr. W połowie drogi do siebie zawracam, bo niewydeptaną ścieżką, demony przeszłości się przechadzają. Boję się konfrontacji, choć od dziecka, nazwana byłam opętaną.. Przeciągnij mnie na drugą stronę, bo siebie nie odnalazłam w sobie, i tłumiąc erupcję w lawę zamieniam wszystko, co tak kruche biorę w swe dłonie. Weź mnie tam, gdzie nicość znaczy coś, gdzie ciepła lawa wciąż tłumiona, nie będzie już zagrożeniem, a roztopi serc ludzkości lód, będzie dla mnie i dla nich ukojeniem.