kawałek nieba
Późno już a noc kłania się do stóp
Zmęczony otwieram drzwi
Rozbieram się, starając nie hałasować
By nie zbudzić reszty mojego życia
Osuwam się zmęczony na fotel
Podpierając dłonią głowę
Przyglądając się ćmie
Co wokół lampy taniec odprawia
I nagle słyszę czyjeś ciche kroki
Czyjeś…?
Rozpoznał bym je nawet pod ziemia...
Przecież wiesz kochana
Niosąc uśmiech na ustach
W męskiej koszuli
Skradasz się niczym kot
Prężąc swe ciało w milczeniu
Podajesz ciepłą herbatę
Odgarniając włosy z czoła
Siadasz na kolanach wtulona
Całujesz moje popękane usta.
21.03.2012
16 294 wyświetlenia
237 tekstów
71 obserwujących
Dodaj odpowiedź 11 April 2012, 00:48
0 Podoba mi się ten wiersz.
Naturalny bez ściemy,prawdziwy.
Tak trzymaj!
PozdrowieniaOdpowiedź 21 March 2012, 20:37
0 przy drugim wersie:
Zmęczony otwieram ...nasunęło mi się : ...wiatrOdpowiedź