Podnieść się z popiołów jak feniks co dzień od nowa To hardcorowe wiem że to tylko słowa Złamani życiem przez życie przytłoczeni Leżysz i myślisz czy to się kiedykolwiek zmieni Podsycasz ognień jednak nadzieja gaśnie Jesteś dorosły dawno przestałeś wierzyć w baśnie Co dzień to samo od rana aż do nocy Czy to cholerne życie czymś jeszcze mnie zaskoczy Coś tam się dzieje lecz to jest bez znaczenia Zwykła iluzja dająca chwilę zapomnienia Zawsze pociągał mnie chaos i na krawędzi taniec Kiedyś byłem pewny że skończę jako skazaniec Mam wybujałe ego jestem strasznym cynikiem Jestem anarchistą i jestem grzesznikiem Krytyczny wobec siebie czuję się jak bym był śmieciem I tak to wygląda w moim postrzelonym świecie