Pod zasłoną mgieł Wodospad łez opada. Za nim jaskinia czasu Cień tajemnicy kryje, Tam głuchy wody grzmot Historię opowiada O mieście płonących lamp, Co dzisiaj są niczyje.
W tym mieście ognisk dym Nie snuje się po niebie Pośród wygasłych popiołów Wiatr życia już nie wieje. Okiennic kamienny wzrok Odbija się od szyb, Co jak umarłych oczy Otwarte nie widzą siebie.
Tam na ulic pustyni Tańczą wyblakłe listy, Podmuchem westchnień ciężkich Znad ziemi unoszone. W dworców pustych przystani Nie czeka nikt na bliskich, Gdzie żadnej już z kamienic Nikt nie nazywa domem.
Lecz właśnie do tego miejsca Ucieka nocami dusza Melodią skrzypiących mostów Bezwiednie uwiedziona, Gdy pośród ulic gwarnych Samotność się lekko porusza, Azylem najwierniejszym Zapomnianej osady ramiona.
Madziu, podróż do krainy Twoich wierszy jest jak cudowny rejs... Po oceanie wzruszeń, pięknych słów... :) I choć czasem nad głową świeci Słońce, czasem prószy Śnieg,