pachnie jesienią
znów w długiejasne zimne warkoczekropla się z kroplą w niebie zaplataza drzwiami chciwie na cytrynowe herbat ramionaarmia zmarzniętych wieczorów czeka
nie nie narzekampatrzę zdumiona jak po chodniku tańczą żałośnie
rdzawe dowody istnienia lata
luterin
Autor
17 September 2013, 20:52
A cóż, że jesień...Jesiennym, całkiem jeszcze znośnym wieczorem przesyłam Wam uśmiech.:)))
16 September 2013, 23:15
Cóż za skromność :)
15 September 2013, 22:16
Jakikolwiek mój kleks pod tym wierszem będzie przenajbanalniejszy. Miłego wieczoru. :)
15 September 2013, 03:51
O "matko jedynąca"...a ja chciałam już zakładać suknię cienką...i siną dal z tym moim majdanem...:))
14 September 2013, 20:19
te wierszydło, jak je zwiesz, to dowód, że nawet w melancholii jesieni można piękno dostrzec.
Napiszę tylko, że cały czas bez przerwy jestem pod wrażeniem i z wielką przyjemnoscią czytam Twoje wiersze, luterin. Pozdrawiam.
14 September 2013, 20:18
Nölle to wierszydło krew mi psuje...:)))Podoba mi się tylko jak mi się liście ubrały w słowa w ostatnim wersie.
14 September 2013, 20:05
banalna to ja jestem w tym swoim wierszoklectwie.
jesień słowami namalowałaś. I nawet mniejszy żal po rdzawych lecie.
14 September 2013, 20:03
To chyba dobrze ?:))
14 September 2013, 20:00
hhmm chociaz ta jesien jakos mnie nie nastraja :( ty to zrobiłas:)))