Otwierasz drzwi nim zdążę zapukać.. Rzucasz się na szyje, oplatasz jak bluszcz.. Całujesz na powitanie, jakbyśmy się nie widzieliśmy setki lat.. A to zwykle parę godzin, góra dni.. Dla Ciebie to tyle samo, kilka długich, krótkich chwil..
Puszczasz Łapie oddech.. Udusiłabyś czasem..
Łapiesz za dłoń, prowadzisz do pokoju.. Nie zdążę się nawet przywitać ze wszystkimi, Oprócz mojej drugiej miłości
W końcu ściemni się na dworze U nas zaczynają błyszczeć oczy, uczucia budzą się.. Nie musimy nic mówić, czasem gadamy jak najęci. Odcinamy się od świata całego Zostawiając ten kawałek dla nas odgryziony..
Życie ucieka.. Jak piasek przez palce ale spada na żyzną ziemie..
Trzymasz dłonie zaraz pod moimi.. Nie pozwalasz by żadna sekunda. Minuta, godzina, dzień.. Zmarnowała się,,