Otwieram powieki by świat przeistoczyć, świat ciał pomiętych i dusz poszarpanych, i serc odważnych co boją się skoczyć, choć skok już zrobiły - przez ukochanie.
Pamiętam jak z bratem szukałam na plaży meduz wydartych morzu przez żywioł, zdeptanych przez ludzkie ciała bez marzeń - rzucałam je w fale z nadzieją, że żyją.
Co było całością człowiek rozdzielił - granic, podziałów nieszczęsny Demiurg. I piekło sam stworzył tu, na Ziemi, choć nazwę dla niego ukradł Niebu.
Nie ma miejsca na myśli znaczące, gdy potok słów nasze zmysły pieści. I nie ma słów co opiszą milczące spojrzenie, gdy ból już się w nim nie mieści.
Powieki zamykam by w sen się zatopić, choć morze snów słone, a rany otwarte. Nim usnę zostawią ślady me stopy na piasku, gdzie marzeń meduzy rozdarte.
Może dlatego, że surrealistyczny świat Salvadora jest mi bardzo bliski, choć bezpośrednio z jego obrazów inspiracji nie czerpałam. Jeśli moje porównania mają "moc" przywoływania jego wizji, to bardzo się z tego faktu cieszę :))
Aga, Damianku - bardzo dziękuję za Wasze, tak ważne dla mnie, słowa...