nie ma jak bezpośredni kontakt z natura... z dala od całego zgiełku codzienności... głęboki łyk rześkiego powietrza... myśli stają się lekkie i bez mętności...
Az naszla mnie ochota na wiosne i takie blogie lezenie noca na trawie... ;) Gdzies tam niedalego lasku, gdzie slychac ta piekna muzyke drzew i ptakow- tak, to potrafi zreperowac psychike czlowieka... Po prostu malo kto sie takiej terapii poddaje :) Ja po takich przezyciach wstaje i stoje potem twardo. A szkoda, moze jakbym nie stal tak twardo, to czesciej szedlbym na pojednanie z natura...