Ości kości i pragnienia Czy mam jeszcze coś... Coś do powiedzenia Wzniosł ość pragnień kaleczy Całe ciało moje Fizyczności zwoje A ja dwoje się i troję Dusza jak płuca palacza Na agrafkach - absurdu zahacza Pragnienia Ością kłującą Nie wyrosną drzewem Nie wypłyną na głębie Choć może - sama już nie wiem Pragnienia utopione w pokalu W podrzędnym tanim lokalu Na skraju załamanie nerwowe Przepaliły się zwoje - stopiły styki Wszystko przez pragnienia Bądź przez zgubne uniki... Małe oczekiwanie - zawsze... W gardle ością stanie Więc oczekuj więcej pókiś żyw Na spacer każdego dnia idź Nie daj się - Jeśli na życie masz chęć